Zatem prezentuję kolejną półeczkę. Jestem z niej wyjątkowo dumna, bo wyczyściłam ją sama. Była czarna, wisiała w kuchni i służyła do eksponowania talerzy. Ja ją wybieliłam i trzymam na niej oczywiście wszystko:) Jest pęczek suszonej lewendy, jest drewniany kotek, jest ramka do zdjęć pusta bo jeszcze nie wiem kogo chcę w niej oglądać:) Koniki kupiłam w Barcelonie w malutkim sklepie ze starociami. Są i pudełeczka, które zakupiłam do przechowywania płyt. Wyobrazcie sobie moje zaskoczenie kiedy przesyłka dotarła i zobaczyłam ich rozmiar! Niestety mam tendencje, że nie czytam dokładnie opisu produktów które kupuję.
No i dzisiaj dołożyłam też tabliczkę zakupioną na pchlim targu. Uwielbiam ją no i mojemu mężowi również się podoba:) Ściskam!
Przecudna ta półeczka, zazdroszczę ale nie złośliwie.
OdpowiedzUsuńA takie tablice mi się marzą, ale nie mogę ich nigdzie spotkać :(
A jesli o opisy chodzi ja mam dokładnie to samo, nigdy nie czytam dokładnie tylko ładuję w koszyk. A Twój blog dodaję do ulubionych bo super jest!!!
Ależ mi radość sprawiłaś, dziękuję Ci bardzo bardzo. Twój blog jest śliczny, ściskam.
OdpowiedzUsuńO nareszcie mogę u Ciebie dodawać komentarze:) próbowałam już chyba z 10 razy:/
OdpowiedzUsuńMasz piękne mieszkanie, absolutnie w moim stylu:))Półeczka taka to moje marzenie:)
pozdrawiam ciepło!
Dziękuję Ci bardzo! Właśnie coś pogrzebałam:) w ustawieniach i wreszcie i ja mogę wystawiać Wam wszystkim komentarze. Kiepski ze mnie komputerowiec:) Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuń