Nasze mieszkanie nie jest duże i wchodzimy do niego prosto z ogrodu, nie mamy przedpokoju niestety. Zrobiłam zatem taki mały kącik gdzie można zawiesić płaszcze, zostawić obuwie czy rozłożyć zmokniętą parasolkę. Wieczorami oświetlam go lampkami i jest cudnie. Zaczynam naprawdę lubić to moje mieszkanko... Do usłyszenia i dziękuję za miłe maile i komentarze!
Szkoda, że tylko skrawek.. lampion świetnie tam pasje :)
OdpowiedzUsuńteż żałuje że tak mało pokazałaś :(
OdpowiedzUsuńładnie to urządziłaś
Ciemno u mnie w tym przedpokoju dziewczyny i potrzebuję statyw żeby zrobić dobre zdjęcie bo wychodzą niewyrażne:)
UsuńBardzo klimatycznie :)
OdpowiedzUsuńOglądając amerykańskie filmy czy seriale, zastanawiałam się (i zastanawiam nadal) dlaczego w mieszkaniach czy małych domkach nie ma przedpokoju, choćby maleńkiego. Wydaje mi się to i mało praktyczne i mało higieniczne, chociażby ze względu na cuda, które można wnieść na podeszwach. No ale z drugiej strony wiem, że nasze blokowe mieszkania wydają się dziwaczne osobom zza oceanu.
OdpowiedzUsuńKącik uroczy. Klimatyczny.
Prawda:) Mnie wciąż denerwuje jak mam gości, że nie zdejmują butów:) To dopiero mało higieniczne:)
UsuńNo to jest nas dwie :)
UsuńNo to jest nas trzy:)
UsuńBardzo ładny ten Twój mini-mini przedpokoik!!
OdpowiedzUsuńFajnie wykorzystałaś przestrzeń, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej Madziu,milutko:) śliczny klimat tworzysz...można mieć i 200m2 a "domu"w nich nie miec...wieszak bardzo mi się podoba:)) pozdrawiam jak zawsze cieplutko
OdpowiedzUsuństworzyłaś śliczny klimat:)
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że mieszkanko jest !
OdpowiedzUsuń